róże

środa, 3 grudnia 2014

Wigilia. 2min

18:00,to właśnie ta godzina kiedy słońce już dawno poszło spać. Światło i ciepło rodziny widać już z daleka naszego domu. Niewielki wieniec na drzwiach,lampki ,które przystrajają drzewa na górze domu widać też brodatego pana z workiem w czerwonym ubraniu wchodzi po drabinie do okna. W domu czuć już piękne zapachy. Słychać kroki,któż to? Tak to mama znosi już na dół potrawy do salonu babci.Na talerzu widać już makowiec i przeróżne ciasta.Nadszedł już czas.Schodzimy na dół do najstarszej mieszkanki,w dużym pokoju widać już piękną choinkę,kolorowe iskierki oświetlają ją jak gwiazdy. Babcia się cieszy, siada na swoim ulubionym fotelu, zaczynam już układać prezenty pod drzewkiem , ale chwilka...co to? Małe,miękkie czarne w białe łatki, kręci się i wierci, popycha łapką bombkę..Ah tak to Gustaw,nasz kotek ,którego również nie mogło zabraknąć. Biorę go na ręce i tulę do siebie najmocniej jak potrafię,tak jakby był moim najcenniejszym misiem z czasów dzieciństwa.
           Odkładam go po chwili na mały taborecik,jak zwykle układa się na nim wygodnie by po chwili zmrużyć powieki. Wygląda jak poduszka,tylko to ciche mruczenie go zdradza. Wracam już do stołu. Mama z tatą już dawno tam są, teraz pozostało już tylko czekać na resztę rodziny.Babcia jak zwykle nie może się już doczekać,krząta się po kuchni, gdy nagle słuchać już pukanie do drzwi. Po chwili u mojego boku znajduje się już kuzynka,wujek z ciocią i kolejna małżeńska para z małym Robertem.Wszyscy siadamy. Wujek przyniósł już szybko stare radio włożył do niego ulubioną płytę z kolędami. Nagle wszyscy stają,biorą po kawałku opłatka ,zaczynamy się nim dzielić.Tyle serdecznych życzeń, uśmiechów i przytulasów. Nagle wszystkie dotychczasowe kłótnie odchodzą na bok,jakby ich nigdy nie było. Kiedy dzielenie opłatkiem się zakończyło wszyscy zasiadamy do stołu. W przyjaznym klimacie ,ciągle czuć zapach tych cudownych domowych pierogów, słychać piosenki,radio mimo iż stare to posiada swój urok, stało się ono naszą tradycją nigdy nikt nie wspomniał o kupnie nowego,sianko pod obrusem oraz widok małego chłopca,który nie potrafi się na niczym skupić ciągle wygłupia się z kotem czy też zerka pod choinkę, jak zwykle podeszłam do niego,złapałam za tą cieplutką małą rączkę, wzięłam go na ręce i szybko zawinęłam w okół jego szyi szalik.Wyszłam z nim przed dom, patrząc  w niebo i wyciągając palec w kierunku gwiazd zawsze powtarzam to samo 'Zobacz tam u góry jest Minho, wiesz on bardzo Cię kocha,pomimo,że go nie widzisz on jest tu,i tutaj też'po czym dotykam jego szybko bijącego serduszka , całuje jego czułko.'Też za nim tęsknisz tak bardzo jak ja?.."Mały jak zwykle dał mi buziaka i powiedział 'Nie przejmuj się Taemin.." Po wspólnym dotknięciu śniegu wracam z nim do środka. Wszyscy już są pogodni.Rozmawiają,śmieją się.Panuje cudowna atmosfera. Widać już ,że łza kręci się w oku babci, nic dziwnego. W końcu jej synowie pracują za granicą,widzi ich wszystkich tylko raz w roku.Każdy chyba na jej miejscu by się ucieszył prawda? Teraz już zakończyła się kolacja,mały chłopiec nie może doczekać się już prezentów.Tak to już czas.Pomimo,że mam na sobie czapkę Mikołaja i powinnam rozdać upominki to ciągle nie mogę przestać patrzeć na puste krzesło przy stole. Może kiedyś Minho znowu  nas odwiedzi i na nim zasiądzie? Któż to wie..przestaję się już trapić i zabieram się do przekazania drobiazgów. Wszyscy są z nich ogromnie zadowoleni,cóż ja też. Jednak ważniejsza część nastąpi zaraz po tym-śpiewanie kolęd. Babcia podgłośniła już radio i razem z pozostałymi członkami zaczynamy śpiewać,pomimo braku talentu muzycznego w ten jeden dzień nasze głosy zamieniają się..jakby to słowa aniołów przechodziły przez nasze gardła.Brzmi tak pięknie.
                     A co do piękna. To już 24 czas iść na pasterkę. Wszyscy ubierają się ciepło i zgaszając światło wychodzimy razem do kościoła w,którym razem z bliskimi z niedużej wioski możemy pośpiewać. W środku też widać dużą złotą choinkę i stajenkę pod nią. Jest drewniana a w jej środku miniaturki Maryi,Jezusa,Józefa i innych świętych. Zasiadamy w ławkach. Po odprawieniu miłej mszy wychodząc z kościoła składamy sobie jeszcze życzenia z sąsiadami czy nawet z osobami ,które widujemy bardzo rzadko.Zaraz po tym wracam do domu,wchodzę po schodach do góry,do swojego mieszkania.Wtedy czuję ,że zaczęły się święta. Ciemny pokój i niebieskie oczęta aniołków na rozłożystym świerku. Cisza ,która wypełnia mój umysł.Jest piękna,ściągam kurtkę i wchodzę do swojego pokoju.Siadam w oknie wypowiadając słowa 'Wesołych świąt Minho' niewielka łezka spływa po gładkim policzku.Dłuższa chwila ciszy i powiew wiatru ,który czuć pomimo iż okno jest tylko uchylone.Wiem,że on tu jest. Zawsze jest w tak cudownym dniu jakim jest Wigilia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz