róże

piątek, 5 grudnia 2014

Przecież się nie znamy..część I

Czy wiecie jak to jest? To uczucie kiedy kochacie kogoś kto nie jest wam znany ? Może to tylko złudzenie , zauroczenie , zwykłe oczarowanie ,które szybko przejdzie. Czy w tym przypadku też tak było?
Cyrk.Chłopak bez domu.Samotny. Węże .
Boisko.Chłopak. Lubiany.Koszykarz.Bez uczuć?
Czy może na odwrót?
Kto okaże się zabójcą miłości?


Było południe. Słoneczny dzień , promienie słońca ozdabiały ciche, spokojne miasto. Tego dnia zawitał cyrk .Było dużo zabawny w wielkim namiocie można było usłyszeć śmiech i chwilę ciszy ,która widocznie trzymała w napięciu ludzi.Wielka arena , mnóstwo artystów i widzów a za kulisami..jeden wyjątkowy chłopak 18-latek ,o bladej cerze i lekko przydługich ciemnych włosach Anghel  Higure tak właśnie się nazywał. Chłopak spoglądał na siebie przed lustrem. Czasami nachodziły go pewne refleksje. Zastanawiał się w ten czas na temat czy dobrze postąpił czy może jednak nie powinien wybierać tej drogi może cyrk jednak nie był tym czego chciał.Czego potrzebował.-Co o tym mysszlissz Osskar -zdarzało mu się przedłużać niektóre wyrazy szczególnie jeżeli miały w sobie jakieś syczące cząstki. Wydawało mu się to normalne, chociaż jego rodzina stwierdziła że podpada to pod schizofrenie. Ciemnowłosy począł nakładać swoje kolczyki przyczepiając je zgrabnie do swojej wargi co dodawało mu pazuru jak również atrakcyjności.
Czerwony wąż począł wsuwać się na jego kolana wydobywając z siebie ciche syczące odgłosy, tym samym pieszcząc swoim drobnym, rozdwojonym językiem bladą, aksamitną skórę w okolicy nadgarstka. -Masz racje, nie powinienem roztrząsać tych spraw. Dziękuję -Anghel uśmiechnął się do pewnie do swojego odbicia .Całkowite przyszykowanie zajmowało mu z godzinę, musiał się odpowiednio ubrać jak również umalować. Po chwili stwierdził ,że jest odpowiednio gotowy -miał na sobie białą, bufiastą koszulę którą została objęta za pomocą przylegającej do ciała kamizelki o kolorze węgla. Do tego czarne, w niektórych miejscach przetarte rurki z tyłu przedłużone przez materiałowy ogon o różnych odcieniach czerwieni. Na jednej dłoni miał  rękawiczkę za to z nadgarstka drugiej zwisała wstążeczka w kolorze czerwieni na której końcu były dzwoneczki. Buty na lekkim obcasie. Makijaż w porównaniu do stroju miał mniej wyrazisty pod prawym okiem miał narysowaną małą łezkę

W tym samym czasie...

Wysoki blondyn o jasnych włosach i brązowych włosach .Kise. Kise Ryota tak właśnie się nazywał.Po ciężkim treningu udał się do dużej szkolnej szatni poszedł do swojej szafki kładąc na niej dłoń i spuszczając dłoń. Był szczęśliwy? Dziewczyny za nim szalały , jest jedną z najbardziej popularnych osób w szkole , ma swój dom, rodzinę.Więc chyba musiał być.Westchnął cicho i wyciągnął swoją jasnoniebieską torbę , zatrzasnął drzwi i udał się pod prysznic szybko pozbawił się ubrania i wszedł pod zimną wodę , uwielbiał uczucie spływających po jego ciele kropelek wody. Nagle poczuł jak jego powieki są wilgotne. Nie wiedzieć czemu woda zaczęła lecieć tak ,że z jego pięknych oczu, sam nie był pewny dlaczego, uniósł głowę do góry by woda mogła obmyć jego twarz .Szybko się umył po czym wyszedł i odział się w strój sportowy swojej drużyny strój był granatowy z numerem 7 był luźny w końcu chłopak grał w koszykówkę , wyciągnął koszulkę ze spodni i dość szybo opuścił szkołę . Pod ramieniem prawej ręki trzymał piłkę chciał się trochę zrelaksować jednak nie miał żadnego pomysłu , najbardziej cieszyła go gra w końcu była dla niego całym światem , jednak nawet na to nie miał ochoty. Chodził po mieście bez celu co chwila mijając jakiś znajomych przy których się uśmiechał i rzucał szybkie "Cześć". Po krótszej chwili natrafił na namiot cyrkowy , kiedy był dzieckiem bardzo lubił oglądać występy więc pomyślał czemu by nie.. Dostał się jak najbliżej areny i siadając na piłce czekał na rozpoczęcie występu ,objął dłońmi swoje kolana i zrobił smutną minę , zawsze jego droga do domu była taka sama , nudna a tu nagle coś nowego jednak trochę go smuciło ,że był tam sam.Oddychał powoli patrząc na artystów.


Anghel wyszedł zza kulis czekając na zapowiedź  nie było to dla niego nic nowego jednak nie lubił występować zaraz po wprowadzeniu teraz wychodziło na to ,że on był główną atrakcją co nie zbyt go cieszyło, za nim było mnóstwo pełzających węży ,których nazywał przyjaciółmi .Czuł się lekko zestresowany jak zawsze na pierwszym występie w nowym mieście. Odetchnął kilka razy i nasunął na głowę swój kapelusz. Słyszał już krótkie przedstawienie jego postaci.
-Witamy w cyrku "Mysterious Life" mam nadzieje że pozostawimy w waszych
wspomnieniach niezapomniane przeżycia. -Odparł melodyjnym głosem kierownik całego przedsięwzięcia.​ Spuścił głowę robiąc krótką przerwę. Światła zmieniły barwę na jasno zieloną - Mam zaszczyt ukazać wam chłopaka, niezwykłą istotę, której gady są przyjaciółmi. Jest w stanie się z nimi porozumieć jak również kontroluje je w całek krasie. Przed państwem nasza ukochana perełka Snake..-Krzyknął wiele ludzi poczęło klaskać nie będąc przekonanym co do tego cyrkowca, Kise był lekko zdziwiony tymi słowami pomyślał ,że pewnie to zwykły oszust lecz bacznie obserwował arenę.
Higure wszedł powoli na scenę spokojna muzyka, była dość tajemnicza. Cicha przechodząca w mocniejsze tony. Chłopak miał spuszczoną głowę i szeptał coś cicho na co węże poczęły wpełzać po jego nogach jak i ciele. Jeden z nich strącił jego kapelusz ukazując czerwone, żmijowe oczy. Ruszył dłonią rozkładając ją. Dzwoneczki poczęły cicho dzwonić. Widzowie poczęli wstrzymywać oddech jakby bali się że coś mu się stanie. -Osskar -szepnął cicho na co wąż skierował się w stronę blondyna. Pomarańczowy gad począł wpełzać na jego nogę jakby zachęcając go do ruszenia się na arenę.- Cześć mały- Kise przez chwilę obserwował węża uśmiechnął się delikatnie. Zawsze był miło nastawiony do zwierząt , popatrzył na wyjątkowego człowieka na arenie po chwili wstał . Trening wyjątkowo go zmęczył jednak zawsze chciał próbować nowych rzeczy , gestem dłoni zaczesał swoje aksamitne włosy w tył zamykając przy tym oczy .Przykucnął wyciągając rękę by wąż mógł na nią wejść , gdy tak się stało chłopak położył dłoń na swoim karku i w mgnieniu oka znalazł się przy chłopaku posyłając mu delikatny uśmiech i wyciągnął rękę z gadem w jego stronę , cicho wypuszczając powietrze .Artysta podniósł wzrok widząc z bliska twarz Kise był oczarowany. Ryota tak,że nie spodziewał się ,że Snake będzie taki..piękny? Patrzyli w swoje oczy przez dłuższą chwilę. Czarnowłosy  ucieszył się w duchu że chłopak był na tyle odważny by podejść a nie uciekać z krzykiem, gdyż takie przypadki też się zdarzały. Anghel wyciągnął dłoń z rękawiczką pozwalając wężowi przepełznąć się po jego dłoni. Inne gady zsunęły się z ciała cyrkowca i poczęły okrążać blondyna na co czarnooki się uśmiechnął ukazując swoje białe kły.
-Bardzo ci dziękuję za zwrot mojego przyjaciela, jak sssię nazywasssz? -Wysyczał głaszcząc wspomniałego przyjaciela po główce na co wąż mu odpowiedział w równie syczący sposób - Kissse? Ładnie, widzę że Osskar zbadał cię już a bardziej twoją torbę bo masssz plakietkę z nazwissskiem -Zaśmiał się cicho układając dłoń na jego policzku. Z jego rękawa wypełzły małe węże o przeróżnych kolorach wsuwając się na jego ciało.- Tak Kise.Kise Ryota -zamknął na chwilę oczy czując na sobie cudowne uczucie , nigdy wcześniej nie czuł się tak idealnie jego głos..dlaczego jego głos sprawiał mu taką radość , sam tego nie rozumiał.. Po chwili roztworzył oczy uśmiech​a się szerzej obserwując każdy jego ruch - No a czy mogę poznać Twoje imię ? -badał wzrokiem każdego płaza z zafascynowaniem .Chciał dotknąć każdego ale nie był do końca pewny czy może . A do tego jego dłoń..poczuł dziwną rozkosz ,która opanowała jego ciało przez co jego wzrok stał się nieco nie obecny . Jedna szybko się ocknął widząc piękne "mini" węże .Wziął jednego w palce gładząc jego grzbiet , nie bał się ich chociaż wiedział ,że są uważane za groźne stworzenia. Anghel pokręcił głową ukazując że nie może zdradzić swojego imienia a jedynie pseudonim. -Nazywam sssię Sssnake -lekko się zdziwił po chwili wybuchając śmiechem na jego zachowanie. Był na prawdę pocieszną istotą. Począł mu klaskać co spowodowała że wszyscy na widowni również to zrobili. Na arenę wrócił kierownik, który przemówił do mikrofonu. -Brawa dla chłopaka za to że nie lękał zmierzyć się ze Snakem i jego małymi przyjaciółmi oby było więcej takich osób - Kise był lekko speszony ,w końcu nie uważał żeby to było coś wielkiego , spuścił lekko głowę uśmiechając się pod nosem ,czarnowłosy pochwycił chłopaka ciągnąc go za kulisy. Gdy tylko nikt z widowni nie mógł ich zobaczyć począł zabierać od niego węże -Przeprassszam chwilę to zajmię, trochę ssssię rozpędziłem zwykle nie wypussszczam tych małych -mruknął cicho chowając je pod swoim ubraniem by się nie zgubiły. Ryota lekko posmutniał jednak i tak się cieszył ,że mógł jakoś go poznać , nie zwracał wtedy uwagi na nic innego , czuł jakby cały świat zniknął i byli tylko oni we dwoje i Ci mali przyjaciele- Są słodkie . -zaśmiał się czarująco przechylając głowę lekko w bok - Nie masz za co przepraszać było bardzo miło .
-Dziękuję odparł Osskar.-mruknął cicho i zaraz się zmieszał -Wybacz, czassem mówię trochę za nich. -Czuł się przy nim trochę nienormalnie jak istota z innego wymiaru -Ciesszę ssię że ci ssię podobało, bo zwykle moje wysstępy ssą dawane na zakończenie więc nieco ssię sstressowałem -przygryzł wargę oczywiście uważając na kolczyk , zastanawiał się. -Chodzisz do tego ssamego liceum co ja. 
- Oskarcchi!-zaśmiał się patrząc na węża , Kise miał zwyczaj dodawania "cchi" do imienia osób ,które podziwiał był to jeden z jego dość dziwnych zwyczai -Hm..? Naprawdę ? -zdziwił się strasznie po usłyszeniu jego ostatnich słów- Wiesz...w sumie nigdy wielce nie przyjaźniłem się z osobami ze szkoły..może to dlatego Cię nie pamiętam , głupio mi teraz .- zaczął masować swoje przedramię przeciwnej ręki , patrząc w bok nieco przygnębiony .Po chwili zaczął się rozglądać , kiedy nie zobaczył przy sobie jego ukochanej piłki trochę się zmartwił jednak postanowił zostawić to na później ,na pewno jest na widowni więc przestał się tym przejmować. Anghel zaśmiał się cicho zasłaniając usta dłonią przez to wstążeczka z dzwoneczkami poruszyła się niespokojnie na skutek czego można było usłyszeć dzwonienie.
-Zdziwił bym ssię gdybyśś mnie pamiętał, byłem i jesstem dośść cichy więc nie massz prawa mnie pamiętać -gdy chłopak zabrał ostatniego małego węża który zaplątał się we włosach chłopaka lekko się od niego odsunął stukając obcasami o drewnianą podłogę. -To już, to chyba wsszysstkie jednak jak jakiegośś znajdziessz to możessz go zatrzymać. Chyba cię polubiły odparła Rose -zielony dość spory wąż polizał Anghela po policzku spoglądając wielkimi oczami na blondyna.
 -Mimo to jest mi trochę głupio , w sumie cieszył bym się gdybym jakiegoś zobaczył , to mogłoby spowodować nasze kolejne spotkanie . -popatrzył głęboko w jego oczy po czym jego wzrok skupił się na wężu .Podszedł do obojga i ściągając cylinder chłopaka poczochrał go łagodnie po włosach , ujął nakrycie głowy w prawej ręce i nisko kłaniając się przed Anghelem i układając rękę pod żebrami. Snake otworzył szeroko oczy zasłaniając policzki dłonią. Widocznie się zawstydził na jego twarzy wdarł się delikatny rumieniec. -Nie wiem czy ssię sspotkamy, jako iż należe do cyrku będę tutaj jesscze półtora tygodnia -pogłaskał węża po główce - Więc nie wiem czy to dobry pomyssł byśśmy ssi jesszcze zobaczyli gdyż będzie to boleć -Spuścił głowę przygryzając tym samym wargę -Lepiej żebyśś już sszedł bo ochrona cię złapie. -A no..skoro się nie spotkamy..- założ​ył mu znowu cylinder wykorzystując sytuację przymknął oczy i ucałował delikatnie policzek chłopaka . -No dobrze więc znikam -posłał mu uroczy uśmiech i miłe , troskliwe spojrzenie . Ucałował jeszcze głowę dużego węża jakby na pożegnanie i powoli udał się w stronę wyjścia. Czuł w sercu straszny ucisk , gdy był już odwrócony zacisnął swoje wargi czując niespodziewany ból. Ciągle powtarzał sobie w myślach " Baka , baka" bo w końcu..był głupi..przecież go nie znał , nie powinien łączyć z nim żadnych nadziei..
.Higure dotknął dłonią policzka w który został pocałowany rumieniąc się jeszcze bardziej. Nagle blondynowi zagrodził drogę młody czarnowłosy chłopak. -Gdzie się maleńki wybierasz? Ktoś ci mówił że nie można tu wchodzić -Anghel od razu ruszył się z miejsca .Jednak Kise był dość wysokim , dobrze zbudowanym koszykarzem , nie bał się nikogo czuł lekki nie pokój tylko podczas gry z Aomine więc zbytnio nie przejął się chłopakiem.-Ssmile zosstaw go, śściągałem z niego węże. -Chłopak widocznie się uśmiechnął. Był ubrany na czarno, jeden z iluzjonistów w tym cyrku a miał taką ksywkę ze względu na swój nieco szaleńczy uśmiech. -Wiesz może i tak było ale teraz niczego na sobie nie ma. -Snake zmrużył oczy i zaraz stanął między blondynem a jego kolegą z pracy. Węże na ramieniu czarnookiego poczęły syczeć gotowe do ataku -zosstaw go -sam również wyglądał na podminowanego. Jednak mężczyzna tylko się zaśmiał głaszcząc swojego znajomego po policzku - Ohh Anghi jakiż ty uroczy jak się gniewasz. 
Kise popatrzył na obojgu .Cała sytuacja zaczęła go z lekka irytować postanowił jak najszybciej stamtąd wyjść .Sam nie rozumiał czemu ale poczuł zdenerwowanie kiedy usłyszał jak ten odzywa się do Anghela - Smilecchi . -zaśmiał się cicho pod nosem spuszczając wzrok , jego mina zrobiła się lekko smutna , położył dłonie na biodrach i popatrzył przed siebie . -Przepraszam panów ale mam coś do załatwienia . -Koszykówka , to czego teraz cholernie potrzebował żeby się zrelaksować , powiedział to dość stanowczo jak na siebie . Miło było poznać . -zaprezentował fałszywy uśmiech i zmierzył wzrokiem iluzjonistę , próbując przejść koło nich by wydostać się na arenę .-M-mówiłem byśś tak ssię nie zachowywał -jęknął smutny spoglądając za chłopakiem. Chciał za nim pójść i nawet to zrobił jednak obcas utknął mu między deskami i po prostu się wywalił na twarz. Węże poczęły cicho syczeć chcąc pomóc chłopakowi. W końcu jakoś podniósł się do siadu okracznego i spojrzał na buta. -Śświetnie, gdzie ja kupie drugie -wysunął stopę z buta wzdychając cicho. Zawsze się wywalał w takich momentach. Kise słysząc węże odwrócił powoli głowę , widząc leżącego znajomego zawrócił i wyciągnął rękę w jego stronę chcąc mu pomóc wstać  Niezdara . -popatrzył na jego buta wyjątkowo rozbawiony - Powiesz mi jak naprawdę się nazywasz ? popatrzył na węże i prawie niewidocznie puścił do nich oczko po chwili myśląc,że i tak nic nie zrozumieją . Snake lekko się zarumienił wstając za jego pomocą. Musiał ściągnąć drugiego buta by czasem nie "kłusować" jak koń. Cicho westchnął i złapał go za rękę prowadząc przez pole namiotowe. W końcu wszedł do jednego zamykając go szczelnie. Rzucił buty gdzieś w bok dodatkowo zsuwając z siebie niepotrzebne ozdoby -Anghel -odparł cicho -Higure Anghel -dopiero tu mógł mu to powiedzieć..spojrzał na niego swoimi  tęczówkami i zsunął z siebie swój "ogon" z materiału. -Nie można tutaj zdradzać sswoich imion, to zakazane, tu ssię o nich zapomina..-Rozumiem ...Ale właściwie ..-zaczął się nagle rozglądać - Dlaczego mnie tutaj zabrałeś ? *zamknął oczy i zaśmiał się cicho drapiąc nerwowo w tył głowy ...cały czas bał się ,że trener go zabiję za to ,że paraduje po mieście w stroju drużyny.-Nie chce żeby ktoś jesszcze cię złapał, zressztą musiałem zmienić buty i sstrój -mruknął cicho został tylko w samych spodniach. Gdyż ściągnął koszulę odsłaniając tym samym bladą niemalże albinoską skórę. Nasunął na siebie czerwoną bluzę z dość pojemną kieszenią. i zawiązał czarne glany do kolan. -Mogę cię teraz odprowadzić, jeżeli chcesz. -Oskar wsunął się na jego nogę chowając w połączonej kieszeni..Hm..jasne , tylko właściwie to wybieram się na boisko..chcesz to możesz iść -uśmiechnął się - Tylko zostawiłem jedną ważną rzecz na widowni...-popat​rzył na niego , wyglądał jak zupełne jego przeciwieństwo jednak mimo to strasznie mu się podobał chociaż właściwie jeszcze nie znał go za dobrze.-Ohh nie ma ssprawy mogę po to pójść...- zrobił długą przerwę - To piłka do kosszykówki prawda? -Odparł radośnie -wybacz troche mi moje węże powiedziały wsspomniały też że wracassz z treningu bo śśmierdzissz- zasłonił usta dłonią cicho się śmiejąc -No nic, chodźmy - ujął go za dłoń, jego ręka była zimna, palce zakończone długimi pomalowanymi na czarno paznokciami. -Tak...piłka...-b​ył rozkojarzony...-Serio śmierdzę ? -podniósł rożek swojej koszulki przy torsie i powąchał - Przecież brałem prysznic...-zdz​iwił się strasznie po chwili się śmiejąc splótł ich palce i zaczął iść dość szybko w stronę widowni .Wybacz węże mają wyczulony węch -odparł spokojnie znajdując się po niedługim czasie już w pustym namiocie pokazowym. Kise nie spuszczając wzroku z chłopaka . - Jesteś piękny . -powiedział po chwili jednak zaraz automatycznie wyrzucił to z pamięci . Snake słysząc jego słowa mocno się zarumienił spoglądając na niego -J-jak to piękny? -zająknął się spuszczając głowę. Po chwili się zmieszał i mruknął -O-o popatrz tam jest -wskazał palcem na piłkę.-Piękny ? -popatrzył na niego zdziwiony - Nic takiego nie powiedziałem -zaśmiał się . Czarnowłosy otworzył szeroko oczy jednak zaraz spuścił głowę karcąc się w myślach. -Przeprasszam -po chwili Kise podbiegł do piłki jakby była czymś najcenniejszym na świecie , wrócił do niego z bardzo szerokim uśmiechem -No to możemy iść .-złapał go znowu za rękę i prowadził w stronę boiska. Artysta zaraz zmienił całkowicie podejście -to chodźmy -jego głos stał się cichszy jak również mniej pewny siebie. Dał się mu prowadzić za to wzrok miał nieobecny. -Coś nie tak? - -Nie -odparł cicho kręcąc przy tym głową. Wszystko było dobrze przynajmniej sobie tak wmawiał. Kise po chwili ujrzał w oddali boisko , myślał ,że będzie trochę dalej -Zagramy sobie jeden na jednego. -zaśmiał się obejmując ramieniem towarzysza - Może Ci się spodoba , słodziaku -pocałował go w czubek głowy zaraz czochrając jego włosy.Na kolejną przyjemną rzecz Snake niezareagował bojąc się że znowu się wygłupi -n-nie jesstem w to dobry. W ogóle nie jesstem dobry w ssporcie, dlatego moim domem jesst cyrk, jesstem nie passującym do sspołeczeństwa wyrzutkiem -mruknął cicho podwijając swoje rękawy. -Jednak niech ci będzie. -zaczesał włosy za ucho-.No widzisz ..-po chwili znaleźli się już na boisku zadowolony Kise zaczął odbijać piłkę .Stanął naprzeciwko niego - Dobra zasady znasz? Musisz po prostu trafić do kosza , cały czas kozłujesz piłkę możesz trzymać najdłużej 10 sek. Nie możesz zrobić z piłką więcej niż 3 kroki . Damy Ci trochę fory i te zasady znikają . Robisz wszystko ,żeby trafić . Musisz trafić tylko jeden raz . -uśmiecha się -Jeśli Ci się uda dostaniesz nagrodę . - zgiął lekko nogi w kolanach i rzucił do niego piłkę - Do tego zaczynasz .-
Anghel pokiwał głową rozumiejąc wszystko. W końcu nie był głupi, chociaż niektórzy tak myślą gdyż wybrał taką profesję jaką wybrał. Trzymał piłkę w dłoniach zastanawiając się nad taktyką. Spojrzał na chłopaka i szepnął coś mało zrozumiałego. Wąż z jego kieszeni zwinni zsunął się po jego nogach zaplatając ogon wokół kostki blondyna co dało mu trochę czasu. Zwinnie go wyminął, był dość szybki. Począł biec w kierunku kosza kozłując przy tym piłkę. Zrobił dwutakt i gdy był w powietrzy drugi wąż wysunął się z jego rękawa popychając piłkę która trafiła do kosza. Stanął prosto na nogach głaskając swojego pupila.Kise tak naprawdę nie chciał wygrać nawet się nie ruszył tylko patrzył na jego kroki .
był jednym z 5 członków cudownej generacji, westchnął jedynie delikatnie się uśmiechając na widok wpadającej piłki- dobra wygrałeś- Czarnooki przykucnął układając dłoń na betonie, wąż przesunął się po powierzchni chowając się w jego rękawie -nie zależy mi na tym ale jak tam chcessz. Nie lubię gier drużynowych wole sszachy -odparł delikatnie się uśmiechając - w liceum byłem w kółku sszachistów i jeżdziłem na zawody. Sszkoda, znaczy.... -zrobił przerwę -brakuje mi tego, u mnie w domu nie ma kogośś kto potafi grać -mówiąc dom miał na myśli cyrk. -Tylko ja zdałem tak wzorowo maturę, wsszysscy z tamtąd ssą sspod ciemnej gwiazdy -podniósł się poprawiając grzywkę. Kise odbił kilka razy piłkę stając pod jednym koszem rzucił piłkę która przeleciała całe boisko i wpadła do kosza, był tego pewny więc gdy ona leciała ten podszedł do chłopaka. Usiadł koło niego opierając się z tyłu dłońmi- wiesz..koszykówk​a to coś więcej niż gra zespołowa...-pop​atrzył na niego z uśmiechem- mogę kiedyś z tobą zagrać w szachy.--Było by ciekawie, jednak nigdy nie poziele twoich ssposstrzeżeń. Inaczej patrze na śświat a ty również massz inne sspojrzenie. Jessteśś kimśś kim ja kiedyś byłem, bardzo dawno temu -podniósł się głaskając go po głowie -no dobrze nie będę ci zabierał cennego czassu. M-mam nadzieje że miło sspędziłeśś czass -ukłonił się nisko i zaraz westchnął dłonie wsuwając do kieszeni..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz